Kąpiele z widokiem na Fuji

Dbanie o higienę jest bardzo ważne, ale Japończycy wynieśli czynności okołołazienkowe do swoistego rytuału. Nie można być w Japonii i nie skorzystać z kąpieli w gorących źródłach w japońskim stylu.
Będąc w Japonii miałam wrażenie, że mieszkańcy mogliby przeżyć w niemal każdych warunkach (w sumie mieszkają na wyspie z wulkanem … 😉 ), ale biada im jeśli nie mieliby okazji skorzystać z pełnoprawnej codziennej kąpieli. Już samo wspomnienie jak wygodne było korzystanie z osławionych toalet wszędzie w Japonii… achhhh… no cóż, człowiek takie stworzenie jest, że czasem musi. Skoro już musi… to, czemu nie uczynić tego wygodnym przyjemnym? Wróćmy jednak na tory bardziej swobodne, czyli do zażywania wieczornej kąpieli.
W celu skorzystania z kąpieli na łonie natury udaliśmy się do Hakone. Jest to miejscowość turystyczno-wypoczynkowa położona w górach, gdzie udać się warto, jeśli masz ochotę odetchnąć od huku wielkiego miasta. Jechaliśmy dłuuuugo. Pociągiem, potem autobusem, w towarzystwie, a jakże, bardzo rozwrzeszczanego pięciolatka. Podziwiam jego wytrwałość oraz matki. Wrzeszczał pełną godzinę naszej podróży i nikt nie próbował go uciszyć.
Wylądowaliśmy troszkę za Hakone, na przystanku Kowakien.

DSC_0010

Czekała nas jeszcze piesza wędrówka przez drogi rodem z filmów Ghibli. Zalesione, z górami w tle i wypełnione dźwiękiem świerszczy. Spacer choć krótki pozwolił zobaczyć zupełnie nowe oblicze Japonii, pozbawione blasku neonów i wypełnione zapachem wczesnej jesieni. Hotel ( B&B Pension Hakone ) należał do tych ładnie wyglądających z zewnątrz, ale raczej skromnych. Najbardziej zależało mi jednak na zwiedzeniu części łazienkowej!

DSC_0004
Niestety w związku z panującym już w całej Japonii zwyczaju dostosowywania do europejskich standardów, znalezienie koedukacyjnej kąpieli w gorących źródłach jest trudne. Pozostało zaledwie kilka takich miejsc, oddalonych od dróg zwykle uczęszczanych przez turystów. Można ewentualnie opłacić sobie taką przyjemność, jednak wiąże się to z wynajęciem źródełka na godziny za niemałe pieniądze. Ponadto do koedukacyjnych kąpielisk z reguły nie wpuszcza się cudzoziemców.
Onseny to japońskie gorące źródła, na których terenie znajdują się kąpieliska i łaźnie   (sentō ). Wiele z tych źródeł ma właściwości lecznicze i warto się w nich kąpać dla urody.
Doczekawszy wieczora, uradowana zabrałam ręcznik i ruszyłam biegiem do łaźni. Przed wejściem na tatami oczywiście należy zdjąć obuwie. Swoją drogą bieganie na bosaka po tatami to szalenie przyjemne przeżycie! Tak naturalne podłoże, aż prosi się o nieużywanie obuwia. Kotarki w kolorach różowym i niebieskim informowały, jak i gdzie powinnam się udać. Gdybym miała wątpliwości, podpisano, je zarówno po japońsku jak i angielsku.

21980260
Raz Kurczakowi śmierć w oleju — wchodzę! Najpierw powitała mnie łazienka wypełniona lustrami, krzesełkami i półkami pełnymi wiklinowych koszy. Wybierasz sobie taki koszyczek, rozbierasz się jak kurczak do rosołu, grzecznie unikając spoglądania w stronę innych uczestników całego rytuału. Ponieważ jest to publiczny onsen, z tego samego miejsca korzystają także inne panie, głównie japonki, które bez skrępowania pozbywają się ciuchów i wrzucają do koszyczków, pozostawiając przy sobie jedynie ręczniczek. Wiek nie gra roli. Jest starsza pani, matka z dzieckiem, jak i młode dziewczęta.
Pomimo mojej pełnej świadomości jak to będzie wyglądać, pierwszy raz paradowania nago z innymi był trochę jak jedzenie nowej potrawy — wiesz, że to zjadliwe (bo inni jedzą ), ale wahasz się… Goła i wesoła zabrałam swój ręcznik i przeszłam do dalszej części oddzielonej odsuwanymi drzwiami. Zaparowanej i ciepłej łazienki „właściwej”. Wzdłuż ściany żółte stołeczki, a przy każdym prysznic i zestaw kosmetyków do ablucji. Mydło, szampon i odżywka do włosów, wszytko nieśmiertelnej japońskiej marki Shiseido.

content_5492_3
Wnętrze – zdjecie ze strony booking.com

Umyłam się, najdokładniej jak umiałam, aby Japończycy uznali mnie za w pełni cywilizowanego białego i nuże ładuję się do ogromnej wanny wypełnionej gorącą wodą! Obecna w kąpieli młoda japonka zawinęła się w kącie i obserwuje mnie niczym królik niepewny o swój los. Dla bezpieczeństwa nie ruszam się, pozwalając się jej oswoić z moim ogromnym białym ciałem.
Cieeeeepłoooo…
Piętnaście minut później młoda dziewczyna wraz z innymi towarzyszkami kąpieli poczynała sobie już dużo swobodniej, a ja czułam, jak gotuję się od środka. Dla bardziej wymagających w głębi dostrzegłam saunę, ale rezygnuję. Twardo siedzę dalej, co jakiś czas nieco zmieniając pozycję wzorem sąsiadek.
Corazzzz ciepleeeejjjj…
Pełna podziwu, dla faktu, że woda, w której właśnie leżę, ogrzewana jest siłami natury, po upływie pół godziny zastanawiam się nad ewakuacja, zanim zejdę z gorąca. Moja młoda sąsiadka siedzi tyle, co ja i wygląda dużo bardziej rześko. Wygrałeś źródełko! Zadowolona wstaję, wycieram się i wracam na miękkie tatami. Dumna, szczęśliwa i czerwona jak róża pąsowa, wracam do pokoju napawać się niejapońskim wnętrzem pokoju i europejskim łóżkiem…
Dla bardziej wymagającym nieopodal naszego hotelu znajdował się Yunessun SPA. Jest to kompleks ponad 25 kąpielisk, bardziej przypominających baseny publiczne, ponieważ na jego terenie obowiązywały stroje kąpielowe, w którym można było się wykąpać w zielonej herbacie czy też … winie. Taaaaak, połączenie ciepłej wody i wina powoduje niemal natychmiastową błogość w żyłach…

wineparty_2741745b

tumblr_n5wsdhLpgz1s57kkgo1_500

DSC_0008.JPG

DSC_0007
Jedno z kapielisk na zewnątrz kompleksu

Słodkie leniuchowanie musi kiedyś się skończyć… Zabieramy ręczniki, plecaki i wyruszamy w kierunku Nagoi! Po drodze zatrzymujemy się na chwilkę w Odawarze, naszej stacji przesiadkowej. Poznajemy miejscową maskotkę — pingwina!

DSC_0029

W Japonii swego rodzaju tradycją jest fakt, że stacje kolejowe, miasta czy prefektury mają swoją własną Kawaii ( uroczą ) maskotkę. W Europie byłby to przejaw infantylizmu, Japończycy uwielbiają takie zabiegi. Swoją maskotkę mają firmy, jak i instytucje. Można zastanawiać się dlaczego, ale osobiście nie widzę w tym nic zdrożnego. Ma to swój genialny i uroczy klimat, że Japończycy pomimo faktu, że ich życie od małego jest podporządkowane szeregom reguł i zasad, gdzieś w duchu pozostają wiecznie zafascynowanymi dzieciakami, których bawi robienie sobie zdjęć z maskotką stacji kolejowej.
Do Nagoi jechaliśmy już Shinkansenem! Ustawiona na peronie z aparatem, próbowałam robić zdjęcie pędzącemu z prędkością 300 km/h cudowi myśli japońskiej, ale cóż…
Aby przejechać się Shinkansenem, należy oczywiście zrobić rezerwację. W składzie jest wagon dla osób, które nie zarezerwowały sobie biletu, ale zaklepanie miejscówki jest dużo wygodniejsze dla ogólnego spokoju ducha.
Uwielbiałam jeździć Shinkansenem! Podróżujesz szybko, wygodnie i niemal bezgłośnie. Pociągi zatrzymują się dokładnie w wyznaczonym na stacji miejscu, a schludnie ustawione kolejki Japończyków grzecznie wchodzą na pokład. Dużo miejsca na nogi, co w przypadku wyrośniętych białych, ma kluczowe znaczenie, komunikaty o każdej stacji, obłędna wręcz punktualność i czystość tego pociągu, to niedościgniony wzór do naśladowania.

DSC_0055

DSC_0054

DSC_0039
Jedzie pociąg z daleka…

20151022_090251

 

DSC_0044
Głeboki ukłon w stronę Fuji-san z pociągu

Nagoya na naszej drodze pojawiła się w sumie przypadkiem… a okazała się całkiem fajnym miejscem. Nagoya jest czwartym co do wielkości miastem w Japonii i jednocześnie największym portem.

DSC_0056
Selfie na tle plakatu z Lady Oskar! Musi być!
20151025_141836.jpg
Też mam!
DSC_0062
Taki widoczek jak tylko opuszczasz stację 😉

Prosto z plecakami pobiegliśmy (a raczej powłóczyliśmy nogami, ale to lepiej brzmi 😉 ) do zamku Nagoya. Górujący nad miastem zamek o zielonym dachu, z oddali wygląda imponująco, z bliska okazuje się dużo mniejszy.

DSC_0066.JPG

DSC_0073

20151025_160714

DSC_0071

DSC_0077

DSC_0076

DSC_0074

Budowla pochodzi z 1525 roku i za czasów Meiji był siedzibą Owari Tokugawa-jednego z klanów słynnych Tokugawa. Zamek jak wiele budowli w Japonii spłonął w czasie nalotów lotnictwa amerykańskiego podczas drugiej wojny światowej – 14 maja 1945 roku. Budynek jest wciąż w trakcie rekonstrukcji, choć donżon (wieża łącząca w sobie główne funkcje mieszkalne i obronne) już stoi.
Niestety dobiec nie zdążyliśmy. Większość zabytków przeznaczonych do zwiedzania w Japonii otwartych jest maksymalnie do 17.00. Zamek w Nagoi zamykał swoje bramy o 16.30, podczas gdy nam się udało dotrzeć na miejsce kilka minut przed zamknięciem. Kolejny nalot na zamek jutro…

DSC_0114
Kurczak odpoczywa, gwoli ścisłości to co widzicie to był  CAŁY pokój 😀 obok mnie były drzwi 😀

Dodaj komentarz