Hiroshima i Miyajima czyli widoków pięknych kilka

Hiroszima była „prawie” najdalszym punktem, do którego dotarliśmy. Ten tytuł przypadł wyspie Miyajima, ale o tym później ;). Przebyliśmy ponad 800 km pociągami, aby dotrzeć do miasta symbolu. Sama Hiroszima wygląda teraz bardzo nowocześnie. Na miejscu tragedii powstała tętniąca życiem metropolia, po której nie sposób dostrzec, że stała się miejscem tragedii tak wielu. Hiroszimę położoną nad zatoką o tej samej nazwie, w delcie rzeki Ota, wraz z Kure, zamieszkuje obecnie 1,5 mln mieszkańców.

W pamiętnym 1945 roku mieszkało tam 275 tys. ludzi, a oprócz tego stacjonował tam 40-tysięczny garnizon wojskowy. W tym roku mija 70 rocznica zrzucenia na to miasto bomby nazwanej ironicznie Little Boy.
Do najważniejszego miejsca w mieście dotrzeć jest łatwo, wręcz banalnie. Ze stacji wystarczy złapać tramwaj nr 1 i przejechać 9 przystanków. Krótki spacer na drugą stronę ulicy i zza drzew wyłania się Genbaku Dōmu , czyli Kopuła Bomby Atomowej. Słynna budowla została zachowana dokładnie w takim stanie, jakim pozostawiło ją niemal bezpośrednie spotkanie z Little Boyem. Hipocentrum znajdowało się zaledwie 150 metrów od budynku.
„Little Boy” wybuchł o 8:02, 6 sierpnia 1945 roku. 43 sekundy po zrzuceniu, eksplodował 580 metrów nad dziedzińcem szpitala Shima, 240 metrów na pd.-wsch. od mostu Aioi, który wyznaczono na cel, ze względu na swój charakterystyczny kształt. Szacuje się, że zginęło wtedy ponad 70 tys. ludzi (niektóre dane mówią o 90 tys. ) , czyli około 30% populacji miasta, a raniąc drugie tyle.

DSC_0758

DSC_0756

Stojąc przed czymś tak niepozornym, otoczonym stosownym niskim płotkiem, człowiek zapadał w coś na kształt wewnętrznej modlitwy. Było to niezwykłe spotkanie. Te ściany, które pamiętały tak rozpaczliwy obraz, teraz stały się świadkiem pielgrzymek ludzi z wielu stron świata, składających krótki cichy hołd. Chociaż … z tym też bym nie przesadzała, bo znalazły się w mijanym przez nas tłumie także takie osoby, które „trzaskały” sobie radosne selfie na tle budynku. No cóż… mnie zabrakło „odwagi” na taki gest.
W pobliżu znajduje się także Park Pokoju, przez który warto się przespacerować, dla zapamiętania niezwykłej atmosfery tego miejsca i spojrzenia na kopułę z oddali. Oby już nigdy nikt, nie musiał budować takich miejsc…

DSC_0760

HiroshimaCenotaphMuseum6989
Porzucając przygnębiający nastrój, jeśli uda Wam się dotrzeć do Hiroszimy, zdecydowanie, zarezerwujcie sobie popołudnie na odwiedzenie Miyajimy. Jest to wyspa oddalona zaledwie o pół godziny podróży pociągiem od stacji Hiroszima. Co tam mają ciekawego? Czytajcie dalej ;). Zanim jednak ruszymy dalej, wspomnę niezwykłą ufność, z jaką się spotkałam, podróżując po Hiroszimie. Na stację wracaliśmy tramwajem. Przejazd kosztował 160 jenów od osoby i opłatę uiszczało się dopiero po zakończeniu kursu. Po opuszczeniu pojazdu, na przystanku stał umundurowany pan z pudełeczkiem „na datki”, nieco z boku i czekał na opłatę, Dziękował każdemu wrzucającemu pieniądze, nie spoglądając nikomu na ręce, czy kwota faktycznie odpowiada cenie biletu. Nie potrafiłabym „nie zapłacić” i odejść. Nawet w sytuacji, gdy nie wyglądało na to, aby ktoś lustrował podróżnych i zamierzał ich wyłapywać, w razie ucieczki bez zapłacenia. Jednocześnie pomyślałam ze zgrozą, że nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w Polsce. Niestety. Można tu dyskutować, czego to wina, czy naszej ułańskiej krwi, czy sytuacji politycznej, ale oczami wyobraźni widziałam tabuny cichaczem przemykających ukradkiem obok polaków. Dość jednak tego malkontenctwa, tak charakterystycznego dla polskiego narodu, wsiadamy do pociągu pędzącego na Miyajimę!
Najwygodniej dostać się tam ze stacji Hiroszima linią San-yo w kierunku Hiro. Podróż trwa pół godziny (410 jenów bilet dla jednej osoby) i wysiadka na stacji
Miyajimaguchi Station.

DSC_0682
Za tym promem!

Teraz zaczyna się najlepsze ;) Czeka nas wycieczka promem! Rejs promem także znajduje się w cenie JR Pass. Promy kursują od rana do wieczora, niezwykle regularnie i zgodnie z japońskimi zasadami bezpieczeństwa, zarówno wsiadanie, jak i wysiadanie nadzoruje kilku ludzi. Nie jest to zbyt skomplikowana czynność, ale wygląda … ciekawie. Aż na usta ciśnie się cytat z kabaretu Ani Mru-Mru. „I poooooooszliiiiii!”

DSC_0686

DSC_0688

DSC_0690

Itsukushima (czyli wyspa świątyń) wita nas tłumem turystów. Itsukushima to właściwa nazwa wyspy, podczas gdy w ogólnej świadomości, zarówno turystycznej, jak i mieszkańców — funkcjonuje jako Miyajima. I nie jest to przesada. Mieszkańcy Hiroszimy, udzielając nam wskazówek na temat poruszania się po mieście, za każdym razem pytali nas czy widzieliście już Miyajimę?.
Przy okazji wyspa to jedno z tzw. trzech japońskich pejzaży, które ponoć oferują najpiękniejsze widoki w całym kraju. W rzeczywistości miałam okazję zweryfikować jedynie tylko jeden z nich, ale żywię głęboką nadzieję, że pozostałe dwa także kiedyś dołączą do listy moich wspomnień. Należą do nich:
– Zatoka Matsushima
– Mierzeja Amanohashidate
– Wyspa Itsukushima
Wyspę Miyajime, zapewne widzieliście już wielokrotnie w internecie. Znajduje się tam brama torii, jedna z najczęściej powielanych w folderach turystycznych, wizytówek Japonii. Widoczna już z pokładu promu brama o wysokości 16 metrów, dumnie spogląda znad linii wody. Czerwona i majestatyczna, w obecnej konstrukcji stoi od 1875 roku. Zbudowana z drzewa kamforowego, z dodatkowymi „nogami”, dla zapewnienia większej stabilności na trudnym gruncie i dla oparcia się falom. Ponoć przybywający na wyspę wciskają w szpary tych ogromnych masywnych nóg monety i wypowiadają życzenia.

DSC_0725

DSC_0723

DSC_0724

DSC_0714

20151101_165009

20151101_165331

Na wyspę udało się dotrzeć akurat w momencie odpływu. Wprawdzie już nie udało się podejść pod samą bramę, ale miałam okazję pobiegać wokół Itsukushima Jinja, czyli najbardziej charakterystycznego chramu shinto na wyspie. W rzeczywistości magia biegania po dnie zbiornika wodnego niewiele ma w sobie z niezwykłego przeżycia. Przeskakujesz pomiędzy kolejnymi kałużami i grając z glonami w szachy, starasz się nie zostać strąconym z planszy.

DSC_0721

DSC_0740

DSC_0741

DSC_0742

DSC_0728.JPG

Sama świątynia ustawiona na palach, wysunięta niczym pomost w kierunku wody, znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Wyjątkowość tego miejsca tkwi także w statusie wyspy, która przez szereg lat była uznawana za miejsce święte. Z tego samego powodu świątynia stoi na palach. Na świętą ziemię należało wkroczyć, swoje pierwsze kroki stawiając nie na lądzie, ale właśnie na deskach świątyni. Zawieszona między dwoma światami zarówno torii, jak i świątynia, wymuszają na mieszkańcach specjalne względy dla jej wspaniałości. Ponoć dla zachowania czystości Miyajimy do 1878 roku mieszkańcom nie wolno było rodzić się lub umierać na jej terenie! Nie jestem pewna, jak to się ma do egzekwowania takich nakazów, bo i ile narodziny da się jakoś przewidzieć, to już drugi przypadek bywa … niezapowiedziany. Niemniej jednak na wyspie nie wolno nikogo grzebać i faktycznie nie ma tam cmentarzy!

DSC_0730
W trakcie niespiesznego spaceru po wyspie minęliśmy Daiganji Temple.

20151101_170642

DSC_0736

DSC_0738

Gdy udaliśmy się nieco w głąb wyspy dotarliśmy do Goju-no-to, czyli pięciopiętrowej pagody pochodzącej z 1407 roku i przebudowanej w 1533. Świątynia wybudowana została w stylu japońskim, choć w pewnych elementach widać wpływy chińskie. Ponoć ten piętrowy styl budowania jest niezwykle odporny na trzęsienia ziemi. Przy wysokości 27,6 metra, jaką osiąga pagoda, mam nadzieję, że to szczera prawda, bo gdy spogląda się na umieszczoną na wzniesieniu pagodę, sprawia wrażenie ogromnej i majestatycznej.

DSC_0746
Powoli zapadał zmierzch. Umykające słońce i powoli wdzierający się chłód nocy sugerował powrót.
Wracając warto zatrzymać się w jednym z licznych straganów lub sklepów i zakupić momiji manju. Jedna z najpopularniejszych pamiątek z Miyajimy, która uzależnia swoim smakiem! Słodkie ciasteczka o konsystencji puszystego biszkoptu z nadzieniem ze słodkiej fasoli już od ponad 100 lat uwodzi smakiem i wywołuje stan, który powoduje, że kalorie nie mają żadnego znaczenia!

20151101_203252

DSC_0752

DSC_0710

DSC_0708

20151101_164117

DSC_0709

Ciasteczka można zakupić z przeróżnym nadzieniem. Próbowaliśmy czekoladowych i orzechowych i szczerze żałuję, że nie kupiliśmy ich więcej. Gdy już zaopatrzycie się w słodkości, trzymajcie się na baczności! Na terenie Miyajimy, królują nie tylko świątynie, ale także … jelonki! Biegają samopas, zupełnie ignorowane przez tubylców, za to chętnie dokarmiane przez turystów. Rozbestwione łatwym łupem z rąk zachwyconych młodych ludzi, nie widzą nic złego w pakowania swojego pyska prosto do toreb przechodniów ;).

20151101_170620

 

Na prom dotarliśmy już po zmroku. Jego rozświetlone światła przypomniały mi scenę z filmu GhibliSpirited Away. Umykaliśmy z tego magicznego miejsca na pokładzie promu, pozostawiając bogów na wyspie Miyajima

Polub mnie 😉

DSC_0754

Dodaj komentarz